Pisarstwo nie jest mi obce. Tak zawsze myślałam, ale rzeczywistość bywa ostrzejsza niż nasze mrzonki czy marzenia. Może zamiast silić się na wysublimowane opowiadania czas zacząć opisywać coś dużo bliższego samemu sobie? Tak, czas zacząć opisywać swoje życie, które jest pasmem porażek i nieszczęść, a także pełne niezrozumienia i egoizmu.
Taka jestem. Samolubna, smutna i samotna. Czas zacząć psychoterapię na blogu, który będzie moim "pamiętnikiem". W dobie internetu kartki zamieniam na pliki, a długopis na klawiaturę. Anonimowość to błogosławieństwo, ale również dojrzałość. Mam jednak wrażenie, że to drugie nigdy nie będzie mnie dotyczyło chociaż bardzo będę tego chciała.
Więc zamiast pójść pod prysznic i płakać, co zazwyczaj robię, gdy jestem sama w domu, będę opisywać swoje stany nerwicy. Bo tak chyba się zachowuję przez większą część czasu. Gdzieś zawsze widzę dziurę w całym i nie chodzi broń Boże o moje zachowanie, ale o innych ludzi... Zawsze najpierw do kogoś, a potem do siebie. Być może to wina tego co już przeszłam? Nie wiem.
Nigdy nie będę kimś od kogo czerpię się inspirację, bo wiecznie sama jej szukam a na bycie taką jakbym chciała zwyczajnie nie starcza mi odwagi. Jak sobie z tym poradzić? Jak sprawić by nie obchodziło mnie zdanie innych? Jak znaleźć odwagę by być sobą?
Wiem jedno - po prostu nie prosić innych o pomoc, bo i tak jej, kurwa, nie otrzymuję.
A czy zacząć wszystko od nowa?
Komentarze
Prześlij komentarz