Przejdź do głównej zawartości

Nienawidzisz? #15

Mam 23 lata oraz wrażenie, że moja matka mnie nienawidzi. "Wrażenie" to za lekko powiedziane, ona coś do mnie ma, coś jej w życiu zniszczyłam, ale jeszcze nie wiem co. Kiedyś może się dowiem. Jak na razie zasada "im rzadziej się widzimy - tym mniej się kłócimy" jest najlepszym określeniem naszej relacji. O ile jakaś istnieje, bo ostatnio nie odzywa się do mnie od dwóch tygodni. Tak, bo poprosiłam ją o zrobienie czegoś. Papierologia. Rozumiem, nie każdy to lubi, ale żeby mieć sprawę tak głęboko w dupie? Przez tydzień dzwoniłam z cztery razy. Za każdym razem była inna wymówka. A to, bo teraz ma dużo roboty, bo robią grill dla znajomych, a to bo przecież dorabia w weekend. No okej, ale jedyna co miało zrobić to przeczytać - uzupełnić - wysłać albo przekazać informację tacie - on by to zrobił. Cóż, za wiele tego. Prawie wykreślono mnie z listy studentów drugiego stopnia, bo papiery nie były dostarczone. Ba! Koperta nie była otworzona nawet. W niedzielę ostatni raz do niej dzwoniłam (czas był do czwartku do godziny 12 by papiery znalazły się na biurku dziekanatu). Odrzuciła, bo znowu dzwonię o papiery... Odebrał tata, na ile jego zdziwienie było prawdziwe - nie wiem, nie chcę wiedzieć. Pomógł, to się liczy. 

Teraz można zadać pytanie, dlaczego oni mieli to zrobić nie ja? Otóż mieszkam 250 kilometrów od domu rodzinnego, bez stałego adresu, więc najbezpieczniej było zostawić do korespondencji adres meldunkowy. Przecież rodzice znajomych zrobili to bez mrugnięcia okiem... Ale czasami zapominam się. Zapominam, że moja matka życzy mi wiecznie porażki. Liczyła na niezdaną maturę, na kiepskie wyniki w szkole, na niezdane prawo jazdy (oj, z tego cieszy się do dziś). Ogólnie jeśli powinie mi się noga to ona ucieszy się pierwsza. Tak się zastanawiam... Czy ja powinnam mieć dzieci? Nigdy nie będę chciała być taka sama.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Chocolate #6

Zabij mikro nadzieję na fit sylwetkę obżerając się słodyczami. W dodatku zawsze mając usprawiedliwienie. A to, bo zły dzień w pracy, a to okres, a to bardzo złe samopoczucie. Na zjedzenie czekoladki, ciasteczka czy innej króweczki zawsze znajdzie się pretekst. Nie wiem jak wrócić do ćwiczeń, waga już pokazuje ok 56-58kg, czyli średnio o 4kg więcej. Gdzie talia o wymiarze 60 centymetrów i mnie? W sumie gdzie mój zapał by o siebie dbać? Czy serio jestem aż tak pozbawiona motywacji? Chyba, może, nie wiem już! Pragnę wyglądać zdrowo, trochę być umięśniona i posiadać coś więcej niż płaską deskę zamiast pośladków. Chcę podobać się przede wszystkim sobie, zdobyć pewność siebie, ale nie być znowu kimś aroganckim. Czekolado, jesteś moim narkotykiem. Nie palę, nie ćpam, nie piję nawet dużo, sporadycznie raczej. Ale za czekoladę a czasem za chrupka dałabym się... Wolę nawet tego nie pisać.  Z innej strony medalu. Jeśli twoja przyjaciółka z podstawówki jakieś dwa lata się nie odzywa, a starym

Patience #20

Będąc dzisiaj w pracy od słowa do słowa rozmowa zeszła na tor praktycznie najważniejszy dla kobiety - mężczyzn. Każda chcę się pochwalić czego to nie dostaje, jak się zachowuję mężczyzna w stosunku do niej, gdzie ją zabiera, czy jakie robi niespodzianki. No chyba, że jest samotna - to wtedy lubi się chwalić ile to razy mężczyzna nie prosił o jej numer bądź ilu ma adoratorów. Świetnie, zazdroszczę.  Pytanie dlaczego zazdrość wkrada się do mojego chciwego serca skoro sama mam swoją drugą połówkę już odnalezioną na tym świecie? Otóż to zabawne, bo dwie połowy wcale nie muszę być identyczne, ani też nie muszą się różnić od siebie całkowicie. Więc jak to jest u mnie? Po prostu porąbanie. Nie jestem idealna, szczerze powiedziawszy jestem wredną jedzą, która pluje niejednokrotnie jadem nawet w stronę osób, które sobie na to nie zasłużyły.  Pewna jestem jednego, że ten związek, który nie bagatela trwa już prawie pięć lat nauczył mnie cierpliwości!  1. Gdy miałam urodziny i mieszkała