Tak, dwadzieścia dwa to magiczna liczba. Nie ze względów sentymentalnych, raczej ze względów spadkowych. Pozostało dokładnie z dniem dzisiejszym dwadzieścia dwa dni do wyjazdu i czegoś jeszcze, może.
Skoro kobiety od zawsze walczyły o niezależność to czemu teraz same na swoje życzenie uzależniamy się od mężczyzn? Nie wiem, ale sama to zrobiłam. Uzależniłam się od K. - psychicznie i fizycznie. Nie jestem idealną dziewczyną, mam także świadomość, iż nigdy taka nie będę, ale chcę się starać. Jednak czy ta druga strona robi to samo? Tego nigdy nie jestem pewna co niejednokrotnie bywa przyczyną mojego złego samopoczucia. Jestem taką pchłą skaczącą z tematu na temat, a chaos wokół mnie sama sobie tworzę. Tyle niedomkniętych spraw, a z drugiej strony tyle nowych wizji, marzeń i oczekiwać. Sprostam chociaż któremukolwiek? Bo ta liczba przybliża mnie do nowego wyznania - zaręczyn. Magiczne słowo, które ma przypieczętować moją przyszłość z jedynym mężczyznom. Bywa ciężko, bo wątpię w swoją dojrzałość do roli przyszłej małżonki. Mam wrażenie, że ledwo wyrosłam ze stanu posiadania mleka pod nosem.
Staram się teraz być na diecie wodnej, wiadomo oczyszczenie, chęć schudnięcia parę kilo dla swojego samopoczucia, lepszego wyglądu oraz dla niego. Większość rzeczy, które robię mają zwykle związek z nim. A tylko dziękować mu powinnam za zaufanie do mojej osoby, bo jestem okropną personą.
Dajcie mi chwilę wytchnienia od bólu i trosk. Kogoś z kim porozmawiam, a nie będę musiała tylko słuchać. Raz ja uważam się za dojrzalszą, raz inni uważają się za lepszych ode mnie. Jak znaleźć kogoś kogo oceni się na równi? Intelektualnie, ale także jeśli chodzi o urodę. Piękniejsze kobietę, albo te o których myślę, że są lepsze w jakiś pokręcony sposób ode mnie - onieśmielają mnie. Najwidoczniej to nie tylko męski problem.
Jako kobieta XXI wieku muszę mieć idealną figurę, nieskazitelną cerą, dobrą opinię, nie być puszczalską szmatą, potrafić eksponować swoje walory, a także być dobrą matką i pracownikiem. Czy dam radę? Czy podołam wyzwaniu? Szczerzę w to wątpię, a wręcz przeraża mnie to. A marzenie o karierze pisarskiej? Nigdy go nie spełnię, bo mdli mnie na myśl, że książka będzie dnem.
Samoocena równa zeru.
Komentarze
Prześlij komentarz